Archiwum 28 maja 2006


maj 28 2006 Bez tytułu
Komentarze: 9
Wczorajszy wieczór. Zimno jak cholera, ja wstję z krzesła i otwieram balkon na całą szerokość.

-No dzięki... Jestem w krótkim rękawku?
-Ale palisz... A ja tego nie znoszę, mam wtedy zawroty głowy i duszę się, więc otworzyłam.
-A ja jeśli tego nie zamkniesz zamiast na raka umrę na zapalenie płuc. W sumie... Im szybciej to się stanie tym lepiej... Heh, ja nie wiem jak wytrzymasz ze mną jak u nas w domu będę palił...
-Mhm...
-Kochanie, mówiłem Ci kiedy przestanę palić.
-Kiedy?
-Kiedy... Będę z Tobą bo... będę. No wiesz. Kiedy wszystko ułoży mi się w życiu tak jak ma się ułożyć, kiedy będziesz ze mną szczęśliwa, kiedy będę miał dziecko... Wtedy przestanę palić. Przynajmniej przy nim...
-Chory jesteś wiesz? Kurwa no nienormalny! Pozatym zawsze będzie COŚ nie tak... Zobaczysz...

niewinnniatko : :