Archiwum 01 maja 2006


maj 01 2006 Bez tytułu
Komentarze: 9

Stabilizacja - tego mi teraz trzeba.

Nie chciał póścić mnie na jutrzejszą 18-nastkę i nie idę na nią. Podał argumenty, które mnie przekonały, a w sumie nie przekonały mnie dogłębnie argumenty same w sobie, tyle, że chciałam poprostu zrobić to dla Niego bo Go znam mimo, że już byłam gotowa iść... Żeby było sympatycznie dziś sam wyskoczył mi z informacją, że jutro w moje urodziny idzie na imprezę ze znajomymi. Połowinki jakieś czy coś. Nie znam się na tym... Nie chcę żeby tam szedł. Ja również mam swoje powody. I nie robię tego złośliwie - broń Boże. Ciekawe czy znów się zawiodę czy będzie potrafił odpuścić to sobie dla mnie. Dziś oczywiście znów kłótnia. Ja półtorej godziny leżałam zapłakana na łóżku, a On grał. Pozatym... Małe kłamstwa bardzo bolą, wiecie?

Wczorajszy i dziejszy dzień to ogólna katastrofa. Coraz częściej zauważam, że walczę na ślepo.

A ten cholerny okres wcale mi nie pomaga. Jego złe przeczucia tym bardziej. Zła jestem. Na samą siebie chyba przedewszystkim.

Zaczęłam już biegać, na zdrowe odżywianie przyjdzie czas;) Szlifuję angielski i biorę się za powtarzanie i kontynuowanie zarazem niemieckiego, a w przyszłym roku dochodzi mi hiszpański. Lubię to, a pozatym mam w życiu plan B. Trzeba mieć coś w zanadzru jeśli los spłata nam figla. Coś może nie pójść po mojej myśli, wtedy manatki do plecaka i w drogę... Nie chodzi mi tu o uczieczkę tylko o dalsze spełnianie się. Jeśli nie to, to co innego. Nie wolno się ograniczać. Trzeba inwestować w siebie, prawda?

niewinnniatko : :